Sianie i zbieranie

Sianie i zbieranie to Boża zasada, Boże prawo. Działa ono nie tylko w przyrodzie, w rolnictwie, ale także w twoim i moim życiu. Stale siejemy i stale też zbieramy, czy to zauważamy czy nie, czy nam się to podoba czy nie. To prawo Bóg włożył w nasze życie i w nim się znajdujemy. Ga 6,7-8: „Nie błądzicie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny”.

Między zasiewem a zbiorem często leży dłuższy odcinek czasu. Zbieramy dzisiaj to co wcześniej zasialiśmy i przeważnie już o tym zapomnieliśmy. Sądzimy, że to, co w naszym życiu dzieje się dzisiaj, jest czystym przypadkiem, albo że nam się to po prostu przytrafiło, taki już nasz los. Tak jednak nie jest, bowiem rzeczy, które dzieją się w naszym życiu dzisiaj, sami wcześniej zasialiśmy, a po części zasiali to też nasi przodkowie. Czym jest zasiew? Zasiewem w pierwszym rzędzie są nasze słowa, ale także myśli, cechy charakteru, fantazje, wewnętrzne obrazy, wszystko co otrzymaliśmy z domu rodzicielskiego w zakresie postaw, doświadczeń, mądrości życiowych. Wszystko to należy do naszego zasiewu. Możemy w naszych sercach posiadać dobry zasiew, zbierzemy wtedy dobre owoce. Jeśli w nasze serca zasiano zasiew zły, nieuchronnie zbierzemy złe owoce. Czy nam się to podoba czy też nie – tak to jest. To jest prawo.

Możemy pójść jeszcze o krok dalej – nie tylko nauczyć się pozytywnie mówić o sobie, o naszej przyszłości, o naszych dzieciach, o naszym przyszłym życiu – możemy nawet prorokować. Przypominam sobie jak na pewnej konferencji jakiś Amerykanin, którego nazwiska już nie pamiętam, opowiadał, że, gdy był małym chłopcem, dziadek, farmer, posadził go na koniu, na potężnym koniu roboczym, i prowadząc go po podwórku, mówił: „Masz wrodzony talent do jazdy konnej, na pewno zostaniesz bardzo wielkim jeźdźcą.” Był to zasiew w sercu tego chłopca. Wyobrażacie sobie chyba, co się stało. Właściwie rzadko jeżdził konno, ale w sercu wiedział: „Mam wrodzony talent”. A że był sportowcem, zgłosił swój udział w Olimpiadzie i uczestniczył w pięcioboju, podczas którego musiał również jeżdzić konno. Wygrał bez większych ćwiczeń. Miał przecież wrodzony talent w tej dziedzinie! A więc żyj dobrem, które daje ci Bóg. Żyj obietnicami Boga. Zacznij również w trudnościach wypowiadać obietnice, prorokować nad swoim życiem. Nie musimy poprzestawać na wypowiadaniu dobrych słów, możemy prorokować nad sobą i naszymi dziećmi. To się spełni.

Dobry bój w naszym życiu ma miejsce w naszych myślach i słowach. Tu zapadają decyzje o naszym życiu. Przez nasze usta przechodzi to z góry (z mózgu). A co wypowiadamy – otrzymujemy. Cała walka duchowa odbywa się takę przez nasze usta. Ten ryk lwa – towarzyszący zwycięstwu Jezusa (który jest Lwem Judy) – powoduje w świecie ducha wolność. Czy w to wierzymy czy nie, czy nam się to podoba czy nie. To nie jest dla naszego wnętrza sprawą obojętną. Mieliśmy kiedyś w naszej wspólnocie wrażenie, że powinniśmy głośno ryknąć i obwołać zwycięstwo. W efekcie wspólnota, która miała za małe pomieszczenie, otrzymała za darmo dwie wielkie hale. Nie jestem w stanie, oczywiście, udowodnić, że stało się to dzięki temu okrzykowi zwycięstwa, ale w sercu w to wierzę, mimo że nie mogę tego udowodnić.

A więc zmniejszamy lub zwiększamy nasze problemy, w zależności od tego, co wypowiadamy. Żyjemy więc albo po stronie pozytywnej, albo – negatywnej. Jeśli to rozumiemy, powiemy w sposób zdecydowany: „Chcę być człowiekiem siejącym dobry zasiew. Pragnę mowy budującej, pragnę przekazywać pochwałę i akceptację.

Czyńcie tak zwłaszcza, gdy macie małe dzieci, bo w czasie, gdy nasze dzieci były jeszcze małe, nie mieliśmy o tym pojęcia. Dzisiaj bardzo żałuję, że zasialiśmy tak mało dobrego nasienia. Jeśli jeszcze macie małe dzieci – siejcie, siejcie, siejcie. Mówcie często o naturalnych talentach, które widzicie w dzieciach, wypowiadajcie słowa ufności i wierności. Siej oznaki miłości, siej także pieniądze. Wszystko to zostanie ci wielokrotnie zwrócone. Kiedy mam kłopoty finansowe, wtedy zawsze sieję w programy dla Izraela. Bo gdy zasieję tam, zawsze to mi się 10-krotnie zwraca. Wypróbowałem to przez wiele lat, to zawsze działa.

Oto wielki test, przez który wszyscy przechodzimy: „Jak się zachowasz, gdy doznasz odrzucenia, gdy cię okłamią, oszukają? Czy temu sprostasz, mimo negatywnych okoliczności, które diabeł ci zawsze stawia na drodze? Czy mimo to potrafisz zasiać pozytywne ziarno?” To wielki test, przez który wszyscy będziemy musieli przejść. Niektórzy ten egzamin zdadzą. Oni będą zwycięzcami, zajmą swoją ziemię. Ten sam test przechodził lud Izraela. Kiedy twoje dzieci są zbuntowane, znajdują się właśnie w fazie zerowej, czy potrafisz chwalić je mimo to? Wstawiać się za nimi w modlitwie? Okazywać im: „Nie rozumiem ciebie, ale mimo to cię kocham?” Czy potrafisz, mimo zranień, zniszczyć swoje mury obronne i pozwolić Panu zbliżyć się do ciebie?”

Dobrym zasiewem byłoby np. dużo akceptacji, ciepła i miłości w domu rodzinnym, a także pewność, radość i uśmiech, zaufanie, zaangażowanie np. ze strony ojca. Silne, pełne miłości ramiona ojca to zasiew, na którym spoczywa całe nasze późniejsze życie. To buduje w nas „obraz ojca”.

Złym zasiewem jest: brak czasu dla dzieci, mnóstwo krytyki, niezadowolenie z siebie nawzajem. Bardzo złym zasiewem w naszych czasach, powodującym ogromne spustoszenie, jest nieczystość. Jeśli dopuścimy do siebie nieczystość, zniszczeniu ulegnie nasze serce, nasze myśli, nasze uczucia. Gdy patrzymy na nieczyste obrazy, filmy, itp. ulegamy wewnętrznemu zniszczeniu, budzi się w nas ogromne niezadowolenie i głód. Czy tego chcemy czy nie, dochodzi wtedy często do negatywnych, nieczystych czynów.

Złym zasiewem jest również zły wzorzec rodziców, np. jeśli nie są wobec siebie uprzejmi, ich małżeństwo nie jest dobre. Złym zasiewem w sercu dziecka będzie wtedy przekonanie: „Życie małżeńskie nie jest atrakcyjne. Ciągle wybuchają kłótnie, a oczekiwanej miłości się w małżeństwie nie otrzymuje.”

Złe zasiewy, prędzej czy później, nieuchronnie zaowocują problemami, czy tego chcemy czy nie, bo ten zasiew znajduje się przecież w naszym sercu. I prawo to się realizuje.

Co jest rolą?
Rolą jest tu nasze serce, a tym samym cała nasza osoba, nasze wnętrze. Szczególnie podatną rolą jest serce dziecka. Tam zasiewany jest główny zasiew. Siejemy też jeszcze później. Tam właśnie zasiewa się dobro i zło, które później bardzo silnie cechuje życie. Postaw sobie pytanie: „Co zasiano w moim sercu?”

Pragnę tu coś wyjaśnić. Wygłaszam ten wykład tylko dlatego, że u Jezusa mamy szansę pozbycia się złego zasiewu i zasiania dobrego. Wyjaśniam to na wstępie. Potem powiem, jak to się dzieje. Nie frustrujcie się więc, muszę jednak zwrócić waszą uwagę na zły zasiew, byśmy chcieli się go pozbyć, by nasze życie doznało przemiany.

Zły zasiew zasiano być może 20, 30, 40 lat temu. Zasiew poznajemy zawsze po owocach. Jakie owoce w swoim życiu mam dzisiaj? Dziecko, które bardzo kochano i akceptowano, bezwiednie promieniuje zaufaniem, miłością i radością życia. Natomiast dziecko mało kochane promieniuje czymś odwrotnym: nieufnością, niepewnością, poczuciem niższej wartości itp., a może także lękiem.

Jeśli doznałem mało akceptacji i miłości, wtedy do mojego życia, do serca wkrada się odrzucenie. Żyję w ciągłej niepewności: „Czy jestem kochany? Czy jestem szanowany?” Kiedy nagromadzi się w moim sercu dużo odrzucenia, z łatwością, mimo woli odrzucam innych, lub jestem odrzucany przez nich. To znaczy, że jestem wewnętrznie zanieczyszczony i przez wewnętrzne odrzucenie, niepewność i nieufność mimo woli zanieczyszczam też moje otoczenie. Jeśli potem np. się ożenię, promieniuję odrzuceniem, niepewnością i nieufnością w stosunku do żony (męża). Jest to tragiczne, bo, jak powiedział Jezus: „z obfitości serca mówią usta”. Wypowiadam więc to, co zasiano w moim sercu i otrzymuję, co wypowiadam. Takie jest prawo. Bo to, co myślę czy czuję wewnętrznie staje się w moim życiu rzeczywistością. Doświadczam tego, promieniuję tym na otoczenie. Jeśli więc np. w moim sercu znajduje się odrzucenie, będę stale myślał: „Ludzie na pewno mnie odrzucą”. I tym de facto promieniuję. I co się dzieje? Rzeczywiście mnie odrzucają. To z kolei umacnia moje wewnętrzne przekonanie. Myślę: „No tak, zawsze to samo. Po prostu jestem najgorszy (najgorsza), po prostu inni mnie nie akceptują.”

Paweł pisze w Liście do Rzymian 2,1: „Nie ma przeto usprawiedliwienia dla ciebie, kimkolwiek jesteś, człowiecze (może wstaw tu swoje imię), który sądzisz (może przez myśli odrzucenia); albowiem sądząc drugiego siebie samego potępiasz, ponieważ ty, sędzia, czynisz to samo”. A więc czynimy właśnie to, co się znajduje w naszych myślach. Nasze serca są pełne dobrego i złego zasiewu.

„Jak się pozbyć tego złego zasiewu? Jak doświadczyć dobrego zasiewu i zwielokrotnić go? Jak stać się kimś, kto stale sieje dobry zasiew? – zasiew akceptacji, miłości, wiary?” – oto nasz problem. W gruncie rzeczy wszyscy tego pragniemy. Temat ten ma ogromny wpływ na całe nasze życie. Jeśli potraktujemy go poważnie i postanowimy: „Chcę znaleźć się po drugiej stronie! Pragnę zerwać z dotychczasowym sianiem złego zasiewu negatywnych myśli, negatywnych słów, krytyki, lęku, uprzedzeń, nieufności – po prostu chcę z tego wyjść!” – spowoduje to całkowitą przemianę naszego życia. W ciągu zaledwie niewielu dni stanie się to brzemienne w skutkach, zarówno dla nas jak i dla naszego otoczenia.

Czym jest zbiór, żniwa? Tego chyba nie muszę już wyjaśniać. Żniwem jest to, co przeżywam dzisiaj. To moja codzienność, życie codzienne, które jest albo dobre, albo złe; ponieważ zasiano dobry lub zły zasiew, niezależnie od dodatkowych okoliczności. Możesz np. powiedzieć: „Tak, moje żniwo jest złe. Jestem bezrobotny, nie mam perspektyw.” Nawet jako bezrobotny możesz być szczęśliwy, zadowolony, bo możesz realizować zadanie, w którym całkowicie się spełnisz. Być może musimy zrozumieć, zwłaszcza my, ludzie Zachodu, że trzeba będzie obniżyć standard życiowy, że nie utrzymamy go na dotychczasowym poziomie i staniemy się rozsądniejsi. świat tego nie zrobi, albo zrobi to z trudem, my jednak możemy się już do tego wewnętrznie nastawić.

W czym tkwi błąd? Zaczęliśmy przecież od wersetu: „Nie błądźcie…” W czym zatem tkwi błąd? Błąd tkwi w tym, że myślimy: „Prawo to nie dotyczy mnie. To nie działa, a więc obojętnie, co mówię czy o czym myślę, nie odegra to roli w moim przyszłym życiu.” To właśnie jest błąd. Błąd ten ciągnie się dalej: Jeśli twoi przodkowie mówili negatywnie lub grzeszyli, np. lekceważąc Żydów, nad twoim życiem będzie ciążyć przekleństwo.

My zbadaliśmy dokładnie sprawy naszych przodków: Jak postępowali, myśleli, żyli, co było dla nich ważne. Ujawniło to wiele rzeczy fałszywych, negatywnych. Wypytywaliśmy szczegółowo naszą 90-letnią matkę i ona ujawniła nam wiele rzeczy. Obmodliliśmy więc wszelkie negatywne sprawy naszych przodków. Mogę przytoczyć ważki przykład: Dziadek mojej żony miał fabrykę, która później dostała się w ręce jego brata i bratanka. Ostatnio fabryka ta bardzo kulała i przynosiła straty. Nie udawało się sprzedać ją i cała rodzina, która z niej się utrzymywała, cierpiała biedę. Gdy o tym usłyszeliśmy, przez dwa wieczory prosiliśmy o przebaczenie wszelkiego złego zasiewu, który ta rodzina zasiała przez lata i dziesięciolecia, a więc kłótnie, brak miłości, lekceważenie Żydów, akceptacja i czczenie Hitlera w III Rzeszy, oraz za takie rzeczy jak: chciwość, niesprawiedliwość w stosunku do robotników w tej fabryce. Wszystko, co przychodziło nam na myśl. Modliliśmy się o przebaczenie tego wszystkiego i powiedzieliśmy: „A teraz wyrywamy ten negatywny zasiew i przynosimy go pod Krzyż Jezusa.”

Po kilku dniach otrzymaliśmy list, w którym napisano: „W niewytłumaczalny sposób los firmy się odmienił. Chce ją przejąć jakaś firma francuska i zamiast ogromnego deficytu każdy z nas otrzyma pewną sumę pieniędzy.” Te dwa wieczory się więc niesamowicie opłaciły. Najbardziej efektywną rzeczą, którą możecie zrobić, jest badanie własnego życia i życia przodków, i pokutowanie za wszystko, co było sprzeczne z wolą Boga.

Wyjaśnię jeszcze, jak możemy się z tego oczyścić. Najważniejszy negatywny zasiew, złożony w nas, to negatywne słowa i myśli. To jest podstawowy zasiew. Biblia to często podkreśla, np.: List Jakuba 3,1-12; Księga Przysłów 18,221 (zapamiętaj!): „Owocem ust nasyci człowiek wnętrze, pożywi się plonami swych warg. Życie i śmierć są w mocy języka, [jak] kto go lubi [używać], taki spożyje zeń owoc.” A więc kto mówi negatywnie, zbierze negatywne owoce.

Każde słowo rejestrowane jest w niebie i będziemy musieli kiedyś zdać z nich sprawę, przed tronem sędziowskim Chrystusa. Jeśli to sobie uświadomimy, zrozumiemy, że:

1) musimy zdać z nich sprawę przed tronem sędziowskim,

2) każde negatywne słowo działa niszcząco. Może nie natychmiast, ale dopiero po roku, po 5 latach. A także każda negatywna postawa. Jeśli w okresie dojrzewania, jako nastolatek, buntowałeś się, stawiałeś opór i odrzucałeś rodziców, doświadczysz, prędzej czy później, buntu w swoim sercu, bunt ten ogarnie twoje dzieci. Jeśli jesteś szefem, doświadczysz buntu w firmie, u podwładnych. Zdziwisz się: Dlaczego? Zachowuję się przecież przyzwoicie!” Zapomniałeś, że to wschodzi stary zasiew.

W Liście Jakuba 3,2 napisano: „Dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień; jeśli kto w mowie nie uchybia, ten jest mężem doskonałym, który i całe ciało może utrzymać na wodzy.”

A więc chodzi o naszą mowę; nie wolno nam w naszej mowie dopuszczać się uchybień. Musimy uczyć się zwracać uwagę na nasz język. W tym samym rozdziale porównuje się język do steru okrętu. Duży parowiec oceaniczny kierowany jest za pomocą stosunkowo małego steru. Nasz język jest sterem kierującym naszym wielkim statkiem, życiem, w kierunku właściwym lub fałszywym, przez negatywne słowa, czyny, postawy, a także wewnętrzne obrazy.

Mówię o tym specjalnie, bo odnoszę wrażenie, że nieczyste obrazy, nieczyste fantazje niszczą życie wielu ludzi. Te negatywne obrazy i słowa dają szatanowi prawo do pracy przeciwko nam, otwierają mu drzwi.

Gdy wypowiadamy słowa wiary, miłości lub zgodne ze Słowem Bożym, prowadzą one nasze życie w dobrym kierunku. Jeśli wypowiadamy słowa osądzające, oceniające, krytyczne, nasze życie zagłębia się w bagnie osądzania, oceniania i krytyki, czy tego chcemy czy nie. W Liście do Rzymian 10,10 napisano: „Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu.” Gdy wypowiadamy słowa wyznające naszą wiarę: np. nad naszą chorobą – słowa uzdrowienia, dochodzi do przełomu, do ratunku dla naszego życia.

Job był człowiekiem sprawiedliwym w oczach Bożych, Bóg bardzo go chwalił, ale miał w sobie jeden negatywny zasiew. Znajdziemy to w Księdze Joba 3 – myśli i obawy, że mogłoby mu się przydarzyć coś złego. Czy możecie w to trochę wejść? Ta myśl pracowała i pracowała w jego sercu. Nie możemy mieć w naszym sercu dwóch różnych rzeczy: z jednej strony – wiarę, zaufanie i ufność; z drugiej – niewiarę i wątpliwości. W każdym razie Job miał w jakimś zakątku serca ogromną wątpliwość. W Księdze Joba 3,25 napisano: „bo spotkało mnie, czegom się lękał, bałem się, a jednak to przyszło”. A więc to, przed czym Job zawsze drżał, że go spotka nieszczęście, mu się przydarzyło. Stracił wszystko: dzieci, majątek, zdrowie – wszystko. Właściwie był teraz wolny, nie było już niczego, czego mógłby się obawiać czy stracić. W tej sytuacji, gdy jego serce było już wolne, wpuścił do niego słowa i myśli wiary. A Bóg je przyjął i spełnił. W końcu Job otrzymał w dwójnasób wszystko to, co przedtem posiadał, z dziećmi włącznie.

Będziemy się tego uczyć. Wyjaśnię potem, jak się pozbyć tych negatywnych rzeczy. Uprzedzam – staniemy się ludźmi. Chciałbym was zachęcić, abyście natychmiast wszystkie negatywne postawy i odczuwane emocje przynosili pod Krzyż. Powiedz: „Jest we mnie jeszcze zgorzknienie, przynoszę je pod Twój Krzyź. W moim sercu jest jeszcze przewrażliwienie, przynoszę je pod Twój Krzyż. Proszę Cię, Panie Jezu, weź je i dokonaj zamiany. Zabierz ode mnie te rzeczy negatywne i daj mi w to miejsce nowe serce.” Niech ludzie w twoim otoczeniu, w twoim domu, stwierdzą: „On jest zupełnie odmieniony.”

Na ile chodzimy w Boskim prawie siania dobrego ziarna? W Księdze Powtórzonego Prawa 28,8nn Bóg powiedział, że gdy zachowamy Jego przykazania, On „każe, aby było z tobą błogosławieństwo … w każdym przedsięwzięciu twoich rąk” i sprawi, że będziesz miał dobro i nadmiar wszystkiego. Będziesz człowiekiem, który dobrowolnie postępuje zgodnie z porządkiem Bożym. A On wtedy nakaże błogosławieństwu, by ci towarzyszyło i nie będzie je można z ciebie strząsnąć, przez całe twoje życie. Błogosławieństwo będzie ci towarzyszyć wszędzie.

Najlepszy przykład tego, jak to funkcjonuje, w sposób pozytywny lub negatywny, znajdujemu w Biblii, w historii ludu izraelskiego, w ich drodze przez pustynię (Księga Liczb. rozdz. 13 i 14). Mojżesz wysłał zwiadowców, a ci, gdy powrócili, powiedzieli: „Tak, to dobra ziemia, ale…” „Tak, ale…” Tu powstały problemy, którym nie sprostali. To „tak, ale…” weszło głęboko w serca całego ludu, a oni sięgnęli po to i powiedzieli: „Nie uda nam się tam wejść, obyśmy byli pomarli w Egipcie.” Wypowiedzieli więc nad sobą przekleństwo śmierci. Znacie tę historię – to właśnie potem na nich przyszło. Jozue i Kaleb mówili inaczej. Powiedzieli: „Nie lękajcie się, damy radę, zjemy ich jak chleb, pokonamy ich i zajmiemy tę ziemię”. Powiedzieli więcej, niż wiedzieli. Oni w tym położeniu prorokowali nad sytuacją, i dokładnie tak się stało. Ważkim słowem jest to, co Bóg odpowiedział na to całe ich gadanie (a On to samo mówi i do nas) – w Księdze Liczb 14,28: „Powiedz im: Na moje życie – wyrocznia Pana – postąpię z wami według słów, któreście wypowiedzieli przede Mną.”

To samo zdanie Bóg mówi do nas: „Na moje życie – postąpię z tobą według słów, które wypowiedziałeś przede Mną” – i można tu dodać: „i jak postępowałeś przede Mną”. Pan widzi twoje błędne rzeczy. On widzi, że wieczorem ogladasz te głupie, nieczyste programy. On to po prostu widzi i mówi: „Dlaczego rujnujesz tym życie twoje i twojej rodziny? Proszę, przestań!” Dla ludu izraelskiego ta historia skończyła się tragicznie. Najpierw umarło tych dziesięciu, którzy przynieśli złe wieści. W Księdze Liczb 14,36-38 napisano: „Ludzie ci, których Mojżesz posłał na zbadanie kraju i którzy po powrocie pobudzili zgromadzenie do szemrania, podając fałszywe wiadomości o kraju, ci ludzie, którzy złośliwie podali fałszywe dane o kraju, pomarli nagłą śmiercią. Z owych ludzi, którzy badali kraj, pozostali przy życiu tylko Jozue, syn Nuna, i Kaleb, syn Jefunnego.”

Widzimy tu coś osobliwego: Bóg sprawia, że umierają mężczyźni, których powołał do duchowej odpowiedzialności i którzy tego zadania nie spełnili w sposób pozytywny. Nagle umierają. Bo przekazali ludowi złą wiadomość. Zasiew wschodzi. Jeśli w twoim domu rodzicielskim było dużo kłótni, a tego zasiewu nie wyrwiesz, będziesz miał kłótnie w swojej rodzinie. Jeśli w rodzinie rodziców były problemy małżeńskie, będziesz miał problemy małżeńskie. Chyba że wyrwiesz zasiew. Jeśli u dziadka była nieczystość, być może także u ojca, masz problemy z nieczystością. Nie chcesz tego, ale to na ciebie przychodzi. Nie możesz tego nie zauważyć, to przyciąga cię w sposób magiczny. Jeśli bożkiem była praca, musisz ciągle pracować, więcej niż potrafisz. Będziesz przymuszany do pracy. Jeśli u twoich przodków była miłość do Żydów, będziesz kochał Żydów i będziesz przez to błogosławiony. Jeśli dom rodzinny był gościnny i było w nim wielu gości, dla ciebie rzeczą normalną będzie to, że będziesz gościnny i będziesz miał dużo gości. A więc wszystko wzrasta. Chyba, że to zmienimy. Jeśli ojciec miał problemy finansowe, będziesz miał problemy finansowe, nie wystarczy ci pieniędzy.

W zborze sprawa ma się podobnie. Jeśli np. 40 lat temu w jakimś zborze dużo szemrano i oskarżano pastora, a on z tego powodu musiał odejść, i sprawa nie została do końca wyjaśniona, wszyscy kolejni pastorzy będą mieli problemy, a walka pastora ze zborem, i odwrotnie, będzie się powtarzała, do czasu oczyszczenia tego zasiewu. Jeśli podczas III Rzeszy w jakimś kościele zawieszono flagę ze swastyką, co przecież miało miejsce w wielu kościołach, to w tych kościołach nic się już nie wydarzy. Chyba, że zostanie wyrwany zasiew. Bo antyboży duch Hitlera mieszka w tym kościele. Jeśli w jakimś kościele akceptuje się czy akceptowało historyczno-krytyczną teologię, żniwem będzie duch krytycyzmu, stawiający opór prawdziwej wierze, wątpiący w działanie Ducha świętego. Obejmie to cały kościół. Chyba, że będzie się z tego pokutowało.

Przyjrzyjmy się jeszcze krótko zasiewowi odrzucenia. Jest to główny zasiew, z powodu którego cierpimy w sposób wyjątkowy. A więc jeśli nie doświadczyliśmy w dzieciństwie dostatecznej miłości, akceptacji i poważania, wzrasta w nas lęk, odrzucenie, nieufność, opuszczenie. Wschodzi to nasienie – z takim zasiewem po prostu nie jesteśmy zdolni do właściwych relacji. Nie będziemy dostatecznie przystosowani do małżeństwa, ciągle będą problemy, będziemy odczuwać ten deficyt: „Nie jestem w pełni akceptowany, relacje mi się nie układają.” Zakłóceniu ulegną wtedy relacje rodzice – dzieci i próbujemy ten brak jakoś wyrównać. Może przez nadmiar pracy, przez opór, a może przez nadmierne jedzenie. Próbujemy więc zawsze uzupełnić ten brak, to rozczarowanie, to zgorzknienie.

A Pan do nas mówi: „Przynieś ten korzeń, ten zasiew do Mnie. Pragnę uleczyć to od podstaw”. Diabeł stale się trudzi, by nakłonić nas do siania złego nasienia. Podrzuca nam jakiś problem i ma nadzieję, że zareagujemy na to negatywnie, że zareagujemy na okoliczności, które nas spotykają, niewiarą. Przysyła powiedzmy jakiś gruby rachunek, np. domiar z Urzędu Skarbowego i ma nadzieję, że powiemy: „O, fatalnie. To całkiem przekracza moje możliwości. Jak ja to zapłacę? To mnie zrujnuje.” Zasialiśmy tym samym nasienie ruiny, wypowiedzieliśmy nad sobą przekleństwo.

Możemy jednak powiedzieć: „Oto gruby rachunek, zaskoczył mnie. Panie, przedkładam go Tobie i wierzę, że masz rozwiązanie i dla tego problemu. Oczekuję, że Ty go rozwiążesz, jak obiecałeś. Daję dziesięcinę, więc proszę: Otwórz okna niebios i ześlij swoje błogosławieństwo, abym mógł zapłacić ten rachunek.” Albo np. gdy mamy symptomy jakiejś choroby, np. grypy, możemy powiedzieć coś negatywnego: „Ach, znów mnie to dorwało i to właśnie teraz, gdy tak bardzo jestem potrzebny w firmie, przyplątałata się ta choroba.” Zamiast powiedzieć: „Tak, grypa szaleje, ale w imieniu Jezusa Chrystusa sprzeciwiam się jej. Panie Jezu, Ty nosiłeś tę chorobę za mnie, więc przemawiam do góry wirusów, znajdujących się w powietrzu: Odstąpcie ode mnie! Choćby padło tysiąc, dziesięć tysięcy osób wokół mnie, mnie to nie spotka.” Na pewno nie będziesz miał grypy.

Musimy więc bardzo uważać, co siejemy, jak sprzeciwiamy się szatańskim próbom nakłonienia nas do siania złego nasienia. Musimy stawić opór szatanowi, dzięki przymierzu z Jezusem. Główne źródło takiej reakcji nie pochodzi z nas.

Dobrymi postanowieniami nie rozwiążemy tej sprawy, potrzebujemy Zbawiciela, Jezusa w nas, który nas nakłania do innego mówienia. Potem każdemu problemowi przeciwstawiamy prawdę Bożą. Musimy być uzbrojeni w prawdy Boże i pytać: Co o problemie, który właśnie wkrada się do mojego domu, mówi Pan? W Liście do Rzymian 10,8 napisano: „Blisko ciebie jest słowo, w ustach twoich i w sercu twoim; to znaczy słowo wiary, które głosimy”. A więc potrzebujemy słów wiary, które przeciwstawiamy problemom. Następnie przemawiamy do góry i nakazujemy: „Góro problemów, ustąp! Nie pozwolę zwieść się do negatywnego myślenia i negatywnego mówienia”.

Z negatywnym zasiewem dzieje się coś jeszcze głupszego: Jeśli w nas znajduje się negatywne nasienie, nie tylko wypowiadamy się negatywnie, ale też tym promieniujemy – na nasze otoczenie. Jeśli więc w naszym sercu znajduje się odrzucenie – promieniujemy odrzuceniem. Nasze otoczenie to przyjmuje. My tego w ogóle nie zauważamy. Oto doświadczenie pewnego młodego człowieka: jego ojciec często kłócił się z matką, potem ojciec wycofywał się do warsztatu, gdzie uprawiał swoje hobby, matka natomiast coraz bardziej zaniedbywała dom i coraz więcej jadła, dom wyglądał więc dość niechlujnie, a ona była coraz grubsza. Nie kupowała sobie już ładnych sukien. Do serca chłopca wkradł się zasiew: Ojcowie się wycofują, matki zaniedbują dom, tyją i są wiecznie niezadowolone. To było zasiane w jego sercu. Takie miał wyobrażenie o małżeństwie. Potem ożenił się z miłą, ładną, szczupłą młodą kobietą. Możecie sobie wyobrazić, co się stało po około 5 latach. To nie dzieje się natychmiast. Przez pięć lat stale tym promieniował: „mężczyźni się wycofują (to odnosiło się do niego), kobiety zaniedbują dom i tyją, są wiecznie niezadowolone”. Po około 5 latach, po urodzeniu dziecka, żona nie była już taka szczupła, on zaś nie znosił płaczu dziecka, więc coraz bardziej się wycofywał, a żona zaniedbywała dom. Dokładnie to otrzymał. Otrzymujemy to co mamy zasiane w sercu.

W Biblii znajduje się odpowiednie Słowo, w Liście do Hebrajczyków 12,15: „Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej (pozbawienie się łaski Bożej oznacza odstąpienie od oczekiwania, że pod kierunkiem Boga wszystko będzie dobrze, że On da we wszystkim dobre dary. Ten chłopiec, późniejszy mąż, odstąpił więc i przyjął do serca coś odmiennego, mianowicie niełaskę: niełaskę w stosunku do ojca, który zawsze się wycofywał, oraz niełaskę w stosunku do matki. W jego sercu zagnieżdziło się zgorzknienie wobec ojca i matki), aby jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni.” A więc ojciec i matka zasiali w nim złe nasienie, a zasiew ten zanieczyścił potem jego życie małżeńskie; jego samego oraz żonę.

Jeśli zrozumiemy, jak brzemienne w skutki jest to, co zasiano w naszych sercach i jakie efekty to przynosi, będziemy przerażeni. Powiemy: „Nie chcę już dłużej żyć w ten sposób.” Życzę wam Bożego szoku w tym, co poznacie. „Proszę Cię, kochany Duchu święty, spraw, abym poznał wszelki zły zasiew”.

Pewien współpracownik naszego zespołu mógłby tu przytoczyć mnóstwo przykładów. Doświadczył on rzecz następującą: Jako 5-letni chłopiec, znajdując się w sypialni, której drzwi były otwarte, bo się trochę bał, miał z łóżka widok na kuchnię. W tej kuchni ojciec kłócił się z matką. Matka wzięła butelkę piwa, by uderzyć nią w głowę ojca. Ostatecznie do tego nie doszło. Zasiew, jednak, dokonany w chłopcu (matka miała wtedy rude włosy) brzmiał: „Rude matki atakują ojców.” Później, gdy już pracował zawodowo, miał często kontakty z rudymi kobietami. W jego sercu zakorzeniło się: Bądź ostrożny, bo rude kobiety atakują mężczyzn. Człowiek nie ujdzie cało, może oberwać po głowie.” W dwóch lub trzech miejscach pracy miał ogromne problemy z rudymi kobietami, dopóki nie odkrył w sercu tego negatywnego korzenia, złego zasiewu. Wyrwał go i odtąd jego kontakt z takimi kobietami był bezproblemowy.

A wy, kobiety, macie być może w sercu następujące zdanie: „Ojcowie, o potem mężowie, są zawsze krytyczni i niezadowoleni”. Jeśli macie to w sercu, wasze pożycie małżeńskie będzie bardzo trudne. Chłopcy natomiast mogą mieć w sercu zdanie: „Matki zawsze pragną o wszystkim decydować i wszystko kontrolować.” To było też w moim sercu. Spowodowało to ogromne trudności w moim małżeństwie, do czasu poznania i wyrwania tego korzenia. Albo np. w sercu dziewcząt: „Ojcom nie można ufać. Ciągle czegoś od dziewcząt żądają czy nawet je niszczą.” Dziewczyna, która przyjęła do serca taki obraz, jest niemal niezdolna do małżeństwa. Dziewczęta, mające takie zdanie w sercach, w ten sposób doświadczyły ojca. Albo np. dziewczęta mają w sercu: „Ojcowie często wychodzą wieczorami, piją alkohol i są niezadowoleni.” Jeśli macie coś takiego w sercu i wychodzicie za mąż za mężczyznę nie pijącego, to jednak tym zasiewem w sercu zanieczyszczacie otoczenie i prędzej czy później wasz mąż zacznie pić, wieczorami wychodzić, będzie niezadowolony. Dopóki zasiew nie zostanie wyrwany.

Zapytaj sam siebie, jeśli ciągle masz problemy, ciągle – jest to znak – „Co jest zasiane w moim sercu?” Ciągle myślimy, że zły, niemożliwy jest ktoś, a nie my. Zapytajmy jednak sami siebie: „Co znajduje się w moim sercu, czym promieniuję, jak zanieczyszczam swoje otoczenie?” To sprawa decydująca. Wyrywamy to i nagle ten ktoś się zmienia. Dziwne jest to, o czym czytamy w Liście do Rzymian 2,1. To, w czym krytykujesz innych, mieszka w tobie i wyrządza szkodę. Zapytaj siebie, czy w twoim sercu istnieją negatywne zdania życiowe, takie jak np.: „Nikt mnie nie lubi”; „Nie dam sobie w życiu rady”.

Pewien ojciec powiedział do syna: „Wszystko tylko zaczynasz, a nigdy niczego nie kończysz.” Zdanie to kosztowało tego ojca bardzo wiele pieniędzy. Chłopiec ten trzykrotnie rozpoczynał różne studia i żadne z nich nie skończył. A ojciec za to wszystko płacił. Bo w synu było to zdanie. Są to przykłady z doświadczeń duszpasterskich. Pewna matka włożyła w córkę zdanie; „Milcz, bo nie masz nic do powiedzenia.” Żniwem u córki było to, że nie miała samoświadomości, była bardzo zalękniona i miała bardzo słaby głos. Ciągle chodziła do logopedy, który próbował coś z tym głosem zrobić. Ale się nie udawało. Po usunięciu tego zdania, córka miała normalny głos. A więc to, co mam zasiane w sercu, tym promieniuję, tym żyję.

Jeszcze jeden przykład: Ojciec powiedział do córki: „Kiedyś odziedziczysz dom, w którym teraz mieszkasz.” W sercu córki były jednak następujące zdania: „Wszyscy ojcowie i mężowie, to kłamcy i oszuści. Na mężczyznach nie można polegać. Zawsze robią ze mnie głupka.” Możecie sobie, oczywiście, wyobrazić, co się stało: ojciec niespodziewanie zapisał ten dom w spadku jej siostrze, która go wcale nie potrzebowała. Z niewyjaśnionych przyczyn. W efekcie pozbawioną spadku córkę opuściła radość, ogarnęło ją zgorzknienie i doznała silnego osłabienia ciała i nerwów. Przez kolejne 10 lat chodziła do lekarza, by przezwyciężyć problemy psychiczne. Potem dotarła do nas i odkryliśmy złe zdania. Pozbawiliśmy mocy zdania: „Ojcowie są zawsze niesprawiedliwi.” „Zawsze robią ze mnie głupka.” itp. Od tego momentu ustały bóle i w jej sercu zagościła radość.

Konieczne jest, byśmy zwrócili szczególną uwagę na dobry zasiew: życzliwość, gościnność, wielkoduszność, dawanie pieniędzy, wdzięczność, darzenie miłością, ciągłe sianie miłości. Jeśli potrzebujemy pieniędzy, winniśmy je zasiać, jeśli potrzebujemy uzdrowienia, winniśmy siać modlitwy o uzdrowienie. Uwierz, że dobry zasiew wzejdzie.

Pytanie końcowe brzmi zatem: „Jak pozbyć się złego zasiewu?” Zapiszcie to sobie, bo w pracy duszpasterskiej stale będziecie się stykać z tymi problemami. Jeśli to zrozumiecie, sami będziecie dotykać wielu takich rzeczy.

1). Poznaję zły zasiew. To najtrudniejszy punkt. Poznaję grzech. Poznaję, co inni zasiali w moim sercu; moi przodkowie, a zwłaszcza to, co sam zasiałem. W tym miejscu należy być do końca szczerym wobec siebie samego, a więc bez tuszowania, bez pobożnych gierek. „Tak, w sercu jestem niezadowolony, krytyczny, negatywny, mam poczucie niskiej wartości, ciągle jestem zmuszony porównywać się z kimś, jest we mnie wiele zgorzknienia.”

Popracujcie w ten sposób. Kiedy się wam coś przypomni, możecie prosić: „Duchu święty, odkryj resztę.” Jeśli będziesz szczery, będziesz zdumiony, co Duch święty ci odkryje. Duch święty nie od razu wyniesie wszystko na światło dzienne, ale tylko tyle, ile możesz wytrzymać. Konieczna jest tu decyzja: „Pragnę się temu wszystkiemu przyjrzeć. Chcę przyjrzeć się mojemu złu. Słowo Boże mówi: „W nas nie mieszka dobro.” A ty przyznasz: „Tak, nie mieszka we mnie dobro, ale zamieszka dobro, Jezus.

2). Przebaczam tym, którzy zasiali we mnie zły zasiew. Pomyślcie, proszę: Niejeden zasiew pochodzi od przodków. Nie z was, bo wasi przodkowie współzasiewali, a wyście to po prostu odziedziczyli, otrzymaliście to już w kołysce. A więc: „Przebaczam tym, którzy zasiali we mnie złe nasienie i proszę o przebaczenie wszelkiego zła, które ja sam zasiałem. Wielu rzeczy przecież sami dokonalismy.

3). A oto najpiękniejszy punkt: „Panie Jezu, przynoszę ten zły zasiew pod Twój Krzyż. Proszę Cię, spraw, aby umarł. Proszę, wyrwij go, niech umrze.” Nie potrafimy wytłumaczyć, jak Jezus to robi. Można tu wątpić: „Czy to już wszystko? Czy to ma działać? Z wielu doświadczeń i przykładów możemy powiedzieć: „Tak, to działa!” Czasem jakiś zasiew należy częściej przynosić pod Krzyż, kilkakrotnie. Pozostań przy przynoszeniu złego zasiewu pod Krzyż do czasu, aż owoce będą dobre. I natychmiast zacznij siać dobre nasienie. Nie czekaj, aż będziesz zupełnie odmieniony, ale już dzisiaj zacznij sianie dobrego zasiewu. Bądź dobry dla siebie, dla innych, wypowiadaj dobre rzeczy, chwal, itd.

4). „Panie, daj mi nową rolę!” Nową rolę, na której będę mógł zasiać nowe nasienie, tj. daj mi nowe serce. W Księdze Ezechiela 36 znajduje się obietnica, że Pan pragnie nam dać nowe serce. „Daj mi nowe, czyste serce” – mówi Dawid. Daj mi poznanie, jak mogę w przyszłości siać nowe nasienie. Jeśli mój mąż jest zły, oporny i bez miłości, ja zacznę siać dobre nasienie, a ono wzejdzie. Mąż nie będzie w stanie obronić się przed dobrym zasiewem, po prostu on wzejdzie i mąż się zmieni. I ja także ulegnę przemianie, dzięki dobremu zasiewowi.”

5). Bez tego punktu to nie działa. Dotychczas odnosiłeś wrażenie, że sam sobie z tym poradzisz. Ale punktem, który to wszystko prowadzi do końca, jest prośba: „Panie Jezu, zamieszkaj w moim nowym sercu, króluj w nim. Ty rządź w moim sercu, daj mi nowy język, nową wolę, nowe myślenie, daj mi pragnienie życia w Twoim porządku. Uzupełnij wszelkie moje braki, abym nie reagował z tych braków w sposób negatywny. Wypełnij całe to moje odrzucenie i włóż w moje serce Twoją akceptację. Mieszkaj we mnie! (Tą mocą przemieniającą jest Jezus w nas). Wyprowadź mnie na szeroką przestrzeń.”

Cokolwiek się przydarzy – pierwsze spojrzenie zwracamy ku Jezusowi. Zapytaj Go: „Panie Jezu, i co teraz?” Nasze życie uzyska zupełnie nowy punkt odniesienia. Nie patrzymy na problemy, na wysokie rachunki, ale otwieramy list i natychmiast mówimy: „Jezu, mój Panie, jak to rozwiążemy? To jest Twój problem, nie przyjmuję tego problemu. Nie będę go rozwiązywał sam. To jest Twój problem.” Przedstaw Mu ten rachunek. A potem zacznij rozmawiać z Nim o tym problemie, aż uzyskasz Jego rozwiązanie. Jezus posiada rozwiązanie dla wszystkich spraw.

Ludzie proszący o modlitwę, często mówią: „Mam jeszcze jeden problem.” Chciałbym im wtedy natychmiast powiedzieć: „Tak, a ja mam rozwiązanie, któremu na imię Jezus.” Do wszystkich spraw musimy podchodzić od strony rozwiązania. „Panie Jezu, mam kłopoty, trudno temu zaprzeczyć, ale przyjdź z Twoim rozwiązaniem.” Tym, którzy Boga kochają, wszystkie rzeczy muszą służyć ku dobremu. Poproś Ducha świętego, aby cię w tym wspierał. On jest mądrością Bożą. Duch święty to wszystko wspiera. On wypełnia każdy niedobór, On włącza moc. Jezus w tobie, to środek przeciwko chwastom – złym zasiewom. Jezus w tobie pozwala wzrastać czemuś nowemu, dobremu. Musimy jednak także pamiętać o w/w punktach 1-4. Nie możemy po prostu powiedzieć: „Mam Jezusa i to wystarczy”, bo może w głębi serca musisz jeszcze komuś przebaczyć, może powinieneś udać się do kogoś, przeprosić go i powiedzieć: „Zasiałem zły zasiew.” Prawdopodobnie wielu rodziców będzie musiało udać do swoich dzieci, bez względu na wiek; od 3-4 lat wzwyż, bez ograniczeń, i powiedzieć: „Proszę, wybacz mi wszystko to, co jako rodzic zasiałem jako złe nasienie. Wybacz mi częstą krytykę i to, że napominałem cię w sposób negatywny, bez miłości, zamiast cię budować, zasiewać w tobie dobre nasienie. Pomódlmy się razem, aby ten zły zasiew odszedł, a na to miejsce wszedł zasiew dobry.” W ten sposób w modlitwie przechodzimy przez całe swoje życie.

Panie Jezu, chciałbym Cię teraz prosić, abyś wszystkim, którzy to poznali i szczerze pragną mieć czyste, nowe serce, pomógł rozpoznać zły zasiew i wyrwać go z korzeniami, przynosząc go pod Twój Krzyż. Zasiej tam, proszę, nowy zasiew przynoszący owoc Twojego Ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Amen

(Tłumaczenie z taśmy w j. niemieckim wykładu nieznanego autora, EH)